„Chrzest Polski drogą Miłosierdzia Bożego”
Umiłowani w Chrystusie Panu!
Rozpoczynamy nowy rok duszpasterski w Polsce. Określają go: 1050 rocznica chrztu Polski i rozporządzenie papieża Franciszka, aby był to rok obchodów „Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia”. Są to dwa punkty widzenia jednej rzeczywistości, szczególnie bliskie nam Polakom. Rozważmy więc na co one wskazują.
-
Czym jest Boże Miłosierdzie?
Miłosierdzie Boże oznacza miłość Boga do ludzi. Bóg jest miłośnikiem wszystkiego, co stworzył. Mędrzec Pański woła: „Miłujesz wszystkie byty, niczym się nie brzydzisz, co uczyniłeś” (Mdr 11,24). Grzech i śmierć są dziełem człowieka, nie Boga. W swoim miłosierdziu Bóg ocala grzeszników przez swego Syna, który dla nas stał się człowiekiem i przez swoją śmierć zgładził grzechy świata. Miłosierdzie Boże podnosi człowieka z upadku, leczy jego rany, daje mu nadzieję nawet wtedy, gdy wszystko wydaje mu się beznadziejne. Wynagradza każdego, „kto myśli o biednym. W dniu nieszczęścia Pan go ocali… pokrzepi na łonie boleści, podczas choroby poprawi całe jego posłanie” (Ps 41, 2-4).
Światu dzisiejszemu szczególnie potrzebne jest Boże Miłosierdzie, bo zbyt wiele nagromadziło się w nim zła. Wojny, morderstwa, oszustwa, zakłamania stały się chlebem codziennym wielu. Wydaje się niekiedy, że walą się fundamenty, a sprawiedliwi doznają ucisku. Miłosierdzie Boże potrzebne jest Polsce, bo tu także wyrosło wiele chwastów w pszenicy i strach bierze, co nastąpi w czasie żniwa (Mt 13,30). Ślady nadziei odnajdujemy w długiej drodze biorącej swój początek w 966 r.
-
Czym był chrzest Polski?
Gdy książę Mieszko z drużyną przyjmował sakrament Chrztu, na naszych ziemiach rodził się Kościół i zakładane były fundamenty pod nowe państwo. Polska wchodziła do jakby stanów zjednoczonych Europy. Nikt wtedy nie głosił, że państwo ma być ateistyczne, a Kościół winien być od niego oddzielony. Odwrotnie, uważano, iż chrzest niesie ludziom światło, w którym jedynie można prawdziwie zobaczyć rzeczywistość. Rozpoczęła się długo trwająca naprawa stosunków społecznych. Do Polski zaczęli przyjeżdżać misjonarze, ludzie nauki i sztuki, a Polacy wyjeżdżali do sąsiednich krajów, by tam zdobywać nową wiedzę i kulturę. Męczeństwo św. Wojciecha umożliwiło utworzenie administracji kościelnej i nałożenie korony na głowę Bolesława Chrobrego.
W latach późniejszych różnie toczyły się losy państwa polskiego, ale ostatecznie zwyciężało przekonanie, że prawdziwy ład społeczny możliwy jest w jedności tego, co ziemskie, z tym, co boskie. Kościół cały czas był obrońcą państwa i mecenasem nauki, sztuki i kultury. Pełnił również funkcję wychowawczą, głównie przez liturgię, przykazania Boże i kościelne oraz przez szczegółowe wiązanie tego, co było dziedzictwem Kościoła powszechnego, z tym, co kwitło w sercach ludzkich. Dziś jesteśmy spadkobiercami tego wspaniałego bogactwa. Nie możemy go oddać komukolwiek za przysłowiową miskę soczewicy. Dziedzictwo to trzeba pomnażać, rozwijać, a przede wszystkim je kochać. Niech nikt nie odważy się je lekceważyć i umniejszać.
-
Co mamy czynić?
Nadchodzący rok duszpasterski obfitować będzie w wiele działań wspólnych całemu Kościołowi w Polsce. Najpierw uroczyście będziemy rozpoczynać obchody chrztu Polski i Jubileuszu Miłosierdzia. Potem, w czerwcu, uczcimy 25-lecie utworzenia Diecezji Białostockiej i nawiedzenia jej przez św. Jana Pawła II. W lipcu zaś włączymy się w Światowe Dni Młodzieży.
Akcje te mają oczywiście pomóc naszej pobożności, a nie ją zastąpić. Miejmy stale przed oczyma słowa Chrystusa: „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny” (Łk 6,36). Nie chodzi o jakiekolwiek miłosierdzie, lecz o naśladowanie Boga w Jego miłosierdziu. Jesteśmy ochrzczeni i przez to Chrystusowi. Okazywane przez nas miłosierdzie ludziom nie może kogokolwiek poniżać. W każdym przypadku winno ono być wyrazem naszej miłości, która jest nosicielką wiary i nadziei. Gdy tak będziemy postępować, usłyszymy skierowane do nas słowa: „Szczęśliwi miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Łk 5,7). Amen.
Abp Edward Ozorowski
Metropolita Białostocki